Torres del Paine to jeden z najpiękniejszych i najbardziej znanych zakątków Chile. Ukryty hen w południowej części kraju, ponad 2 000 km od stolicy, ale i tak przyciąga tłumy turystów. No cóż, do oddalonego o dwie godziny jazdy samochodem Puerto Natales można dolecieć samolotem – mityczna Patagonia położona na końcu świata nie jest już tak niedostępna jak kiedyś. Na szczęście do zagęszczenia wyjścia na Giewont jeszcze daleko 😉 No a poza tym Patagonia to raj dla fotografów-ornitologów: ptaków jest tyle, że naprawdę nie trzeba się mocno starać, żeby uchwycić kilka nowych gatunków każdego dnia. Takie rzeczy tylko tutaj.
Zapraszamy do wspólnej podróży po Torres del Paine.
Nabrzeże Puerto Natales – baza wypadowa do Torres del Paine. Od parku dziela nas juz tylko 2 godziny drogi!
W drogę!
„Wszystko za życie”?
A po drodze mijamy sztafete: wiatr 80 km/h, a oni sobie biegna gdzies poprzez bezkres Patagonskiej pampy.
O, kondor! W Torres del Paine to nie taki rzadki widok 🙂
No i całe stada gwanako!
Gwanako <3
Ooo
ooo – i tak co chwile: w Patagonii dzikie zwierzęta występują w takim zagęszczeniu jak w Polsce w … ZOO 😉
Troche patagonskiej roslinnosci: paprotki
Orchidea!
Dojechalismy do Parku, idziemy zobaczyc Lodowiec Grey (7 km szerokosci!)
Rio Grey – rzeka niosaca wode z lodowca Grey.
W drodze pod lodowiec.
Lodowiec Grey
A TO CO?!
No tak, taka sobie zwyczajna gora lodowa!!!
A ta w kształcie kotka 🙂
I w końcu to, na co czeka każdy przyjeżdżający do Torres del Paine – TE iglice!
tu ju« lepiej je widac…
…a po dwóch godzinach chmury zeszły i ukazały się nam w swojej całej, nieziemsko pięknej okazałości.
Tu widać, że w Patagonii trochę wieje…
A na koniec jeszcze ukazał sie nam niesamowity błękit jezior Torres del Paine (taki kolor przy zachmurzonym niebie!)