W Valparaiso mieszkamy, pracujemy i po prostu je lubimy. Może przez to że jest pełne kontrastów, takie zaskakujące i nieprzewidywalne? No bo jest brudne i kolorowe, hałaśliwe i zadumane, zachwycające i odrzucające… po prostu żywy organizm, a nie jakaś lukrowana szopka dla turystów. Valparaiso to nie typowe miasto do zwiedzania, z pięknymi pałacami i wypieszczonymi placami z równo przyciętym żywopłotem. To miasto do kochania: do kłótni i miłości, do narzekania i zachwytu, takie po prostu latynoskie.
Od dwóch miesięcy naszym domem jest Placeres, dzielnica położona na jednym z czterdziestu pięciu (!) wzgórz, otaczających portowe centrum Valparaiso. Codzienny rytm wyznacza nam praca (Tomek z babcią na placu zabaw lub na plaży), a po południu wycieczki: a to przejechać się jedną z siedmiu kolejek szynowo-linowych, a to na targ rybny, a to oglądnąć rybaków przy pracy, a to poobserwować prace olbrzymiego portu kontenerowego. Nie zapominamy oczywiście o głaskaniu wszędobylskich, bardzo przyjaznych bezpańskich psów.
Poniżej parę zdjęć pokazujących urywki z naszego codziennego życia w tym chilijskim mieście. Zapraszamy do oglądania 🙂
Widok na naszą dzielnicę, Placeres.
San Guillermo, ulica przy której mieszkamy
W drodze na plac zabaw.
Do dogadania się trzylatków wystarczą słowa: „Vamos”, „Venga” i „Puedo jugar?” 😉
To pobliska piekarnia, której właściciel skrywa pewną tajemnice…
Jego prababcią była Polka! Przypłynęła do Chile na początku XX wieku…
… i wzięła ślub z tym Panem 🙂
U naszego rodaka w domu:)
Targ warzywno-owocowy.
Ten tego.
Sklepik osiedlowy.
Bazarek.
Dobrze, tanio – ciucholand na otwartym powietrzu 😉
Takie śmieciary! 😉
Zastanawiacie się pewnie, co jest w środku i dlaczego się tak cieszymy?
W tym budynku odbywają się zajęcia bezpłatnej zumby dla emerytów, które to wynalazła moja mama 🙂
Tomek jako najmłodszy emeryt w historii 😛
Nasi codzienni towarzysze – bezpańskie i mega przyjazne psy.
Dostawa gazu.
Potłuczone butelki to tutaj częsty sposób dodatkowego zabezpieczenia domu czy nawet apartamentowca.
Tak wygląda tu większość domów.
I wszędzie piękne koty i psy 🙂
To nasz osiedlowy kościół.
W pobliżu mamy plażę…
…i port rybacki.
Reklama targu rybnego przy naszej plaży 😉
Taki dowcip na dzielni.
Gramy!
Na poważnie!
Jak każdy szanujący się Chilijczyk puszczamy latawce.
Gdzieś na osiedlu…
U fryzjera 🙂
Wesołe miasteczko!
My mieszkamy na jednym z 45 wzgórz otaczających centrum Valparaiso, do starego miasta zjeżdżamy serpentynami autobusem.
Protest Mapuczy (najliczniejsza rdzenna ludność indiańska Chile)
Port kontenerowy, co ciekawe firmy logistyczne obsługujące to głównie duński Maersk i niemiecki Hamburg Sud:O